­
­
4/5

3. "Numery" - Rachel Ward

Niestety zostałam dzisiaj poddana kwarantannie z powodu choroby, dlatego też nie mogę porobić zdjęć, powymyślać oryginalnych recenzji z mnóstwem odnośników. Prosto napiszę o książce, którą przeczytałam jakieś 3 lata temu i wywarła na mnie takie wrażenie, że do dzisiaj pamiętam przygody bohaterów utworu Rachel Ward.


Angielska okładka pierwszej części trylogii [źródło]











Polska okładka [ źródło ]






Informacje ogólne:
tłumaczenie: Anna Dorota Kamińska
tytuł oryginału: Numbers
seria/cykl wydawniczy: Numery tom 1
wydawnictwo: Wilga
data wydania: wrzesień 2009
ISBN: 978-83-259-0102-8
liczba stron: 320
źródło: lubimyczytac.pl

Jak to jest znać daty śmierci wszystkich ludzi na świecie...? Jak to jest wiedzieć, że ukochana osoba umrze już za kilka dni...? To, co widzi piętnastoletnia Jem, to dar, ale i przekleństwo. Numery są w jej głowie. Zna datę śmierci matki. Wie, kiedy w ataku terrorystów na Londyn zginą ludzie. Nikogo nie umie obronić przed śmiercią, więc ucieka - przed rówieśnikami, policją, innymi ludźmi.





Moja opinia:

  Kto sięgnie po dzieło Rachel Ward na pewno będzie zaskoczony główną bohaterką - dziewczyną, która zna daty śmierci innych ludzi. Tytułowe numery pojawiają się w głowie Jem, kiedy tylko spojrzy w czyjeś oczy. 

  Ward zajmuje się fantastyką osadzając świat przedstawiony we współczesności. Sama bohaterka została pozbawiona heroizmu, pomimo swoich zdolności nikomu nie pomaga, zamyka się w sobie. Nawet nie próbuje uratować czyjegoś życia,  wie, że jest to niemożliwe.

   Autorka w swojej powieści twierdzi, iż ludzie nie mogą zmienić swojego losu. Według niej, data śmierci jest nam przypisana od urodzenia, a życie to podróż. Każdego dnia jesteśmy coraz bliżej własnej apokalipsy. 
[SPOJLER] Dziewczyna pewnego dnia próbuje śledzić bezdomnego, który miał umrzeć jeszcze tego samego dnia. Mężczyzna wystraszył się nastolatki i wpadł pod samochód. Bohaterka dochodzi do wniosku, że równie dobrze mógł dojść do parku i zadławić się hamburgerem ze śmietnika lub dostać zawału. Jego koniec był nieunikniony. [KONIEC SPOJLERA]
  Przesłanie jest narzucone, ogranicza publiczność literacką. Można zauważyć nawiązanie do mitu o rodzie Labdakidów, gdzie bohaterowie nie mają wpływu na przeznaczenie. Jak dobrze wiemy, Edyp pomimo swojej ucieczki i tak zabił prawdziwego ojca, a potem poślubił swoją matkę - Jokastę. Klątwa spełniłaby się nawet gdyby został w królestwie.

  Rachel Ward świetnie wczuła się w rolę dziwnej, zagubionej dziewczyny, która nie potrafi poradzić sobie z ciężarem daru, tudzież dla niej przekleństwa. Niestety po przeczytaniu książki czuję, że potencjał nie został wykorzystany. Coś, co można było świetnie wykorzystać, zostało surowe i pozbawione większego wyrazu, jednak widzę dużo pozytywów.

  Warto zwrócić uwagę na sam pomysł pisarki, który niezwykle przypadł mi do gustu. Muszę także przyznać, że jest to pożeracz czasu. Dosłownie człowiek wsiąka w fabułę i chce się dowiedzieć, jakie decyzje podejmą bohaterowie. Także bohaterka nie jest irytująca, a często nie cierpię damskich postaci w książkach dla młodzieży. 

  Okładka sama w sobie odwołuje się do treści książki, w środku atakują nas wszechobecne numery, jakbyśmy sami byli Jem. 


Moja ocena:  4,5/5

You Might Also Like

0 comments

Poprzez komentarze wchodzę na Wasze blogi i staram się odwdzięczać.
Dziękuję za każdą opinię:)

Top Categories