Wow, jak to dobrze, że kupiłam tę książkę. Jest przegenialna w swojej prostocie.
I mówię to dość rzadko, jeśli chodzi o literaturę młodzieżową. Jednak cała powieść Quicka jest tak uniwersalna, tak doszczętnie niszczy obraz "amerykańskiego nastolatka" z High School Musical w tle, że nie sposób jej inaczej opisać, jak niezwykle szczerą i poruszającą.
Tak, znowu wzruszyłam się czytając powieść o chłopaku, który jest inny. Temat znany jak świat, 80% powieści kreuje swoich bohaterów na innych, problematycznych, wyłamujących się z grupy rówieśników. I zazwyczaj ich los rusza mnie tyle, co ostatnie losowanie Multilotka, jednak Leonard jest jeszcze bardziej inszy. A może to społeczeństwo go na takiego wykreowało?
Właśnie, jak to jest? Sami z siebie robimy dziwaków, czy otoczenie nasz izoluje od siebie i nadaje łatkę odmieńca? Za czasów mojego gimnazjum modne było emo, czyli bycie "innym, niezrozumianym, smutnym, depresyjnym" 13, 14-latkiem. I co ciekawe, te dzieciaki robiły to na własne żądanie, chciały się jakoś wyrazić, odróżnić i w konsekwencji wszystkie malowały oczy na czarne pandy. Jakie to żałosne, ale prawdziwe.
A może za odmiennością głównego bohatera stoi jego rodzina? To w końcu rodzice kształtują nas od najmłodszych lat. Słyszałam nawet, że niektórzy fundują swoim płodom kursy języka angielskiego i puszczają Szopena dla wytworzenia inteligencji. Fascynujący jest świat pokolenia Millenium, ale słyszałam także o historii dwóch mężczyzn wychowanych przez pijaka. Jeden rozpił się z powodu swojego ojca, a drugi odniósł sukces i założył normalną rodzinę RÓWNIEŻ z powodu swojego ojca.
Ta powieść natchnęła mnie refleksją, że WSZYSTKO zależy od naszego punktu widzenia, od naszego podejścia do sytuacji. Ostatnie rozdziały książki stawiają bohatera przed pewnym wyborem. Wyborem, na który można spojrzeć z dwóch stron. Można walczyć lub można pozostać biernym. Ale kto nie walczy, ten przegrywa. I właśnie o tym musi zadecydować Leonard.
O tym, czy każdego dnia chcemy walczyć o swoje szczęście,
czy wolimy poddać się inności, izolacji, braku akceptacji...
decydujemy my. Nikt więcej nie ma prawa mówić nam, jak żyć i co robić.
Proste? Paulo Coelho? Być może.
Podsumowując: To powieść młodzieżowa, która bardzo obnaża psychikę skrzywdzonego chłopaka, który musi w jakiś sposób uporać się ze swoją przeszłość. To także podróż, gdzie zobaczymy jego metody radzenia sobie ze światem i otoczeniem. Jest to historia trudna, ale zdecydowanie bardziej wciągająca od "trudnych spraw" czy innych pomiotów telewizji.
Moja ocena: 5/5
I mówię to dość rzadko, jeśli chodzi o literaturę młodzieżową. Jednak cała powieść Quicka jest tak uniwersalna, tak doszczętnie niszczy obraz "amerykańskiego nastolatka" z High School Musical w tle, że nie sposób jej inaczej opisać, jak niezwykle szczerą i poruszającą.
Tak, znowu wzruszyłam się czytając powieść o chłopaku, który jest inny. Temat znany jak świat, 80% powieści kreuje swoich bohaterów na innych, problematycznych, wyłamujących się z grupy rówieśników. I zazwyczaj ich los rusza mnie tyle, co ostatnie losowanie Multilotka, jednak Leonard jest jeszcze bardziej inszy. A może to społeczeństwo go na takiego wykreowało?
Właśnie, jak to jest? Sami z siebie robimy dziwaków, czy otoczenie nasz izoluje od siebie i nadaje łatkę odmieńca? Za czasów mojego gimnazjum modne było emo, czyli bycie "innym, niezrozumianym, smutnym, depresyjnym" 13, 14-latkiem. I co ciekawe, te dzieciaki robiły to na własne żądanie, chciały się jakoś wyrazić, odróżnić i w konsekwencji wszystkie malowały oczy na czarne pandy. Jakie to żałosne, ale prawdziwe.
Once you understand how adults are controlled by the system, manipulating them is elementary.
—
Matthew Quick; Forgive me, Leonard Peacock
Ta powieść natchnęła mnie refleksją, że WSZYSTKO zależy od naszego punktu widzenia, od naszego podejścia do sytuacji. Ostatnie rozdziały książki stawiają bohatera przed pewnym wyborem. Wyborem, na który można spojrzeć z dwóch stron. Można walczyć lub można pozostać biernym. Ale kto nie walczy, ten przegrywa. I właśnie o tym musi zadecydować Leonard.
O tym, czy każdego dnia chcemy walczyć o swoje szczęście,
czy wolimy poddać się inności, izolacji, braku akceptacji...
decydujemy my. Nikt więcej nie ma prawa mówić nam, jak żyć i co robić.
Proste? Paulo Coelho? Być może.
Podsumowując: To powieść młodzieżowa, która bardzo obnaża psychikę skrzywdzonego chłopaka, który musi w jakiś sposób uporać się ze swoją przeszłość. To także podróż, gdzie zobaczymy jego metody radzenia sobie ze światem i otoczeniem. Jest to historia trudna, ale zdecydowanie bardziej wciągająca od "trudnych spraw" czy innych pomiotów telewizji.
Moja ocena: 5/5
Miłego czytania i do usłyszenia!