109. Podsumowanie kwietnia 2013 i lat 2010-2013 (a co!)
![]() |
walking dead. |
Jednak mam racjonalne wytłumaczenie mojego nieróbstwa.
Otóż po prostu grzęznę w nieskończonej ilości książek maturalnych. Kiedy się zorientowałam, co jeszcze muszę zrobić, aby wyjść z tego obronną ręką, to doszłam do wniosku, że YOLO.
Wezmę tę maturę NA INTELIGENCJĘ.
I tak mogłabym prezentować wszystkie podręczniki, wpisy z wikipedii i omówienia lektur ze ściągi, ale myślę, że wtedy ilość komentarzy oscylowałaby poniżej średniej wygranych przez Polskę meczy piłkarskich.
Jednak! Nie będzie wstydu, ponieważ udało mi się dawno temu przeczytać jedną z najbardziej poruszających i zapadających w pamięci książek o niecodziennej przyjaźni. Przyjaźni w trudnych warunkach.
1. Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini
Afganistan, lata 70. Dwunastoletni Amir, syn zamożnego Pasztuna z Kabulu, wychowuje sie w domu bez kobiet. By zyskać uznanie w oczach ojca, wygrywa zawody latawcowe. Pomaga mu w tym starszy o rok Hasan, służący i towarzysz zabaw. Amir jest świadkiem, kiedy na Hasana napada banda miejscowych chłopaków pod wodzą psychopatycznego Asefa, który gwałci chłopca. Z tchórzostwa i wyrachowania nie staje w jego obronie, a nawet doprowadza do sytuacji , w której Hasan musi opuścić ich dom.
Moja ocena: 4/5
MORZE ŁEZ. Co nie zmienia faktu, że nie chce mi się wierzyć, że tyle nieszczęść mogło spaść na jedną głowę. Nie chcę w to wierzyć. Gdzieś musi być jakiś banalny, zdegradowany przez społeczeństwo promyk nadziei. Myślę, że musi, dlatego daję 4/5, ponieważ to po prostu w pewnym momencie stało się dla mnie powieścią, w której autor próbuje zrobić wszystko, abym nie mogła zapomnieć o tych chłopcach. Tu mu się akurat udało.
To tyle z moich ambitnych lektur pozaszkolnych, Jeśli chodzi o filmy, to także wypadłam coś prostacko:) Chociaż byłam wieki temu na maratonie ekranizacji, więc filmy na podstawie książek = level up w drabinie hierarchii.
1. Piękne istoty
Myślałam, że biorąc pod uwagę 30-letniego mężczyznę grającego nastolatka, ten film okaże się klapą. Nic bardziej mylnego! To w paru momentach żenująca, trochę zabawna (facet zabił przyjaciela i mówi: "JESTEM SORRY, NIE CHCIAŁEM." - najlepsza scena) historia dla młodszych niż starszych nastolatek. Książki nie dałam rady doczytać do końca, ale film nie skończył się sztampowo.
5,5/10
2. Intruz
Bardzo osobliwy kinowy twór, po którym odniosłam wrażenie, jakby twórcy nie wiedzieli jak ugryźć tę książkę legendarnej już Stephanie Meyer. Dobry soundtrack. Całość przystępna, ale autorzy nie wzbili się na wyżyny swoich możliwości. Co nie zmienia faktu, że polecam osobom, które miały przyjemność przeczytać tę (o, dziwo) dobrą książkę.
7/10
3. Dziewczyna z tatuażem
Obejrzeć ten film po przeczytaniu książki to jak zjeść pizzę z dodatkowym serem. Jeśli nie przekonałam powyższym serem, to zapraszam do obejrzenia openingu. Coś genialnego, przerażającego. Trochę sztuki, Panowie: klik klik
8/10
Długo zastanawiałam się, czy robić jakiekolwiek osobiste podsumowania na blogu. Jednak doszłam do wniosku, że moje czytelnictwo jest zbyt żałosne, a parę słów może wspomoże młodsze osoby, które idą do liceum. Jej, jak ten czas szybko minął!
Co wyniosłam z liceum?
1. Poczucie, że zrobiłam wszystko, co byłam w stanie. Starałam się, aby było jak najlepiej, jednak czasami tak się zdarza, że życie kopie mnie w dupę.
2. Uśmiech do innych i samej siebie. Jeszcze nigdy nie wstałam rano z łóżka i nie mogłam nie spojrzeć sobie w twarz. Po prostu myślałam po dwa razy zanim odwaliłam jakąś akcję. Chociaż też nie zawsze, nie oszukujmy się, wstawanie o 6 rano przez 3 lata musiało odbić się na moim zdrowiu i logicznym myśleniu:) Życie powinno rozpoczynać się od 11 rano.
3. Wiele dobrych i złych momentów, płaczliwych chwil i głupawek z protezami palca i bombami z coca coli i mentosów. Będę za nimi tęsknić, doceniam je i szkoda, że już nie będzie więcej.
4. Samą siebie. Czuję, że jestem taka sama i nikt i nic mnie nie zmienił, ale miał wpływ na to, jaka jestem teraz. Dlatego czuję się dużo mądrzejsza i inaczej patrzę na pewne sprawy, trochę inaczej myślę, ale nadal wzruszają mnie zwierzęta i zbytnio się przejmuję i przywiązuję i dziwnie się śmieję i lubię, kiedy inni dobrze się czują w mojej obecności.
5. Wiele, wiele innych rzeczy, ale to byście musieli się ze mną umówić, żeby pogadać o życiu przy piwie, a przypuszczam, że żadna ze znanych mi w realu osób nie wchodzi tutaj na bloga.
Czy są rzeczy, których żałuję?
Tak.
Czy bym je powtórzyła?
Zdecydowanie.
(tak filmowo)
To co, witaj dorosły świecie?
Będzie ciężko, jestem zbyt wrażliwa. . A do tego uparta. Cholera jasna, jakiś pogwarancyjny egzemplarz z wysprzedaży magazynów media markt:)
Takie proste słowa, nic z mojego życia bezpośrednio.Marzy mi się, aby parę znajomości z teraz przetrwało do przyszłości. Jednak okazało się, że życie zaskakuje, także nie wiem nie wiem. Pewnie będę sama z 52 kotami, może mnie nie zjedzą.
A żeby post był jeszcze dłuższy to wstawię jedną z moich ulubionych piosenek. Jest piękna, chociaż nie wiem w jakim stopniu miałaby mnie opisać, raczej po prostu fajnie ją przesłuchać. Chociaż wiem, że w pewnej kwestii nawet milion razy popełniłabym ten sam błąd licząc, że tym razem historia inaczej się zakończy. Naiwność.
I w ten sposób przedłużyłam podsumowanie miesiąca i (SZALONA JA) 3 LAT w jednym poście.
Trochę chaotycznie, jednak myślę, że może to pomoże MI SAMEJ i może ktoś to przeczyta i pomyśli sobie: kurczę, od jutra będę się do wszystkich uśmiechał. Nawet jeśli będzie to egzaminator z WORDU. Niech ma.
Pisałam, że mam dziwne poczucie humoru?
Trzymajcie się ciepło, mam nadzieję, że przetrwam kolejne kilka dni na maturze i prawdopodobnie kilka kolejnych lat też przeżyję (niektórym pewnie to w niesmak:). Kto to może wiedzieć, jak ja nawet nie wiem, co jutro będzie na obiad.
my suicide note: i'm fat and i can't do math.
Kto wymyślił matematykę na maturze?
Miłego czytania i do usłyszenia!
14 comments
Mnie znasz w realu, możemy iść pić, ale pamiętaj: ALBO PIWO, ALBO CORSA!
OdpowiedzUsuńUtożsamiam się z Twoim wpisem! Matura za 3 dni (omg, serio to jest tylko 3 dni, czy źle liczę? dopiero teraz sobie uświadomiłam, że została mi tylko sobota, niedziela i poniedziałek!), a ja nadal mam stertę rzeczy do zrobienia na tenże egzamin...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój wpis podsumowujący te 3 lata. A Chłopca z latawcem to ja chciałam oglądnąć, chyba go sobie nawet nagrałam, ale może faktycznie lepiej byłoby go najpierw przeczytać?
Filmy wcale nie prostackie, Dziewczyna z tatuażem prostacka? Never. A i mówią mi, że jestem podobna do głównej bohaterki Pięknych istot, ale nie oglądałam, to nie wiem.
A na koniec mojego żenującego komentarza będzie żenujący żart, który 2 minuty temu wyczytałam na fejsbukku:
Hitler podbił Danię w 6 godzin, a ty w 6 dni do matury się nie nauczysz?
Tylko dlaczego tam jest 6 dni? 6 dni to ja bym chciała mieć.
@ Perry - wyściskałabym Cię, gdybym mogła. Czuję, że nie jestem jedyna w swojej walce z deltą! :*
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny post :) Ja mam maturę za 2 lata dopiero, ale jestem ciekawa, jakie będzie wtedy moje nastawienie. Oby też tak pozytywne :)
OdpowiedzUsuńRany, chyba dawno tu nie byłam... piękny masz szablon :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię chaotyczne posty :) Twój wpis bardzo mi się podoba. Niestety nie wiem, kto wymyślił matematykę na maturze, ale z tego co wiem, kiedyś, w lepszych czasach ludzie nie musieli jej zdawać :P No nic, ja maturę mam za rok (rany już za rok!) a tymczasem życzę ci powodzenia :)
OdpowiedzUsuń"Intruza" czytałam jakiś rok temu i strasznie mi się spodobał, ale mimo to i tak nie mam ochoty na "Zmierzch" pani Meyer. Film przypadł mi do gustu, choć aktor grający Jereda mnie denerwował. ;/ Może dlatego, że nie tak sobie go wyobrażałam.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o szkoły - po jakimś czasie człowiek w końcu rozumie, że nie są takie złe i przynoszą więcej pożytku niż myślimy.
Ja zaczęłam się uśmiechać do ludzi od tego czasu, jak spotkałam na mieście małe rumuńskie dziecko, które się tak ślicznie do mnie szczerzyło i biegało wokół mnie. :)
Na koniec życzę powodzenia!
też sie zastanawiam, w sumie jeszcze 3 lata do matury ale już sie boję matematyki xd
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze :) Mnie to samo czeka za dwa lata. Już się normalnie nie mogę doczekać rozszerzonej matematyki i fizyki... A post bardzo przyjemny :D
OdpowiedzUsuńCzytając Twojego bloga stwierdziła, że lubię Twoje poczucie humoru. I tak pomyślałam, że od jutra będę się do każdego uśmiechać. :)
OdpowiedzUsuńPoczucie humoru masz akurat świetne ;d całkiem przyjemna notka ;)
OdpowiedzUsuńByłam niedawno na "Intruzie", całkiem niezły film. "Piękne istoty" były... z lekka dziwne, ale widziałam już w kinach głupsze rzeczy. Tylko chyba nigdy nie odkryję skąd wytrzasnęli tytuł xD
Powodzenia na maturze :)
P.S. matematyka to ZUO. Wielkie ZUO. Prawie tak wielkie jak lekcje niemieckiego w gimnazjum (uff, jak dobrze, że w liceum mam hiszpański^^).
Bardzo fajne podsumowanie, szczególnie to osobiste :) i jak Ci tam idzie matura?
OdpowiedzUsuńA dorosły świat jest taki sam jak ten wczesnijszy, najważniejsze to być sobą i nie dorastać zbyt wczesnie, ja nadal staram się być dzieckiem choć w połowie :)
"Chłopca z latawcem" staram się przeczytać od bardzo dawna. Może teraz mi się uda.
OdpowiedzUsuńPS. Matura z matematyki powinna zostać zakazana :)
Poprzez komentarze wchodzę na Wasze blogi i staram się odwdzięczać.
Dziękuję za każdą opinię:)