Hej, jak wiemy, czasami reklamy potrafią wręcz trącić nas swoją głupotą. Mimo tego, że książkom daleko do poziomu leków na hemoroidy, to trochę reklamy literatury nie zaszkodzi. Tylko w jaki sposób zgrabnie sprzedać książkę, żeby nie zdradzić za dużo fabuły?
Pamiętam, jak musiałam przeżyć zwiastun "50 twarzy Grey'a".
Och, co ze mną zrobisz?
Po raz pierwszy widziałam ten zwiastun w kinie w bloku reklamowym przed
"Yumą". No i nie wytrzymałyśmy z koleżanką pod koniec, to zbyt śmieszne.
Jak się okazuje, reklamy sprzed kilkunastu (albo i -dziesięciu) lat potrafią być bardziej wdzięczne. Chociaż brak w nich clipartów, reklam bielizny i seksu na śniadanie. A może po prostu chcę wstawić jakieś zdjęcia, bo ciągle jestem na etapie czytania "Narnii".
![]() |
jak się okazuje, nawet książka o seksie może zostać przedstawiona jako całkowicie aseksualna pozycja na rynku gospodyń domowych |
nie wiem, co jest w tym wycinku, że tak mi się podoba, ale kto nie lubi Kubusia Puchatka?
![]() | |
do tej książki przymierzam się już od pewnego czasu, ale "Rzeźnia numer 5" trochę mnie straszy |
Miłego czytania i do usłyszenia!