140. Retro reklamy książek
Hej, jak wiemy, czasami reklamy potrafią wręcz trącić nas swoją głupotą. Mimo tego, że książkom daleko do poziomu leków na hemoroidy, to trochę reklamy literatury nie zaszkodzi. Tylko w jaki sposób zgrabnie sprzedać książkę, żeby nie zdradzić za dużo fabuły?
Pamiętam, jak musiałam przeżyć zwiastun "50 twarzy Grey'a".
Och, co ze mną zrobisz?
Po raz pierwszy widziałam ten zwiastun w kinie w bloku reklamowym przed
"Yumą". No i nie wytrzymałyśmy z koleżanką pod koniec, to zbyt śmieszne.
Jak się okazuje, reklamy sprzed kilkunastu (albo i -dziesięciu) lat potrafią być bardziej wdzięczne. Chociaż brak w nich clipartów, reklam bielizny i seksu na śniadanie. A może po prostu chcę wstawić jakieś zdjęcia, bo ciągle jestem na etapie czytania "Narnii".
![]() |
jak się okazuje, nawet książka o seksie może zostać przedstawiona jako całkowicie aseksualna pozycja na rynku gospodyń domowych |
nie wiem, co jest w tym wycinku, że tak mi się podoba, ale kto nie lubi Kubusia Puchatka?
![]() | |
do tej książki przymierzam się już od pewnego czasu, ale "Rzeźnia numer 5" trochę mnie straszy |
Miłego czytania i do usłyszenia!
5 comments
Fajnie tak popatrzeć na takie stare reklamy książek. Świetny temat na post. Skąd czerpałaś materiały?
OdpowiedzUsuńJednak kiedyś ludzie mieli więcej wyczucia estetyki, tak mi się wydaje ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe obrazki znalazłaś :) Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy zastanowić się, jak kiedyś mogła wyglądać reklama książki.
OdpowiedzUsuńMiło Cię tutaj widzieć z powrotem :D <3
OdpowiedzUsuńŁadne :-)
OdpowiedzUsuńPoprzez komentarze wchodzę na Wasze blogi i staram się odwdzięczać.
Dziękuję za każdą opinię:)