98. "Syrena" - Tricia Rayburn
Moje książki ostatnio cierpią na syndrom przeciętności. Niby wszystko całkiem przyzwoite, jednak nie mam pojęcia, co takiego odkrywczego mogłabym na ich temat napisać. To boli.

tytuł: Syrena
tłumaczenie: Kloczkowska Annatytuł oryginału: Sirenseria/cykl wydawniczy: Syrena tom 1Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w towarzystwie braci Carmichaelów.
Jednak kiedy Justine wybiera się nad urwisko, by skakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż wypadek.
Całe nadbrzeżne miasteczko wpada w popłoch, kiedy następuje seria ponurych zdarzeń – fale wyrzucają na brzeg ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu… Vanessa i Simon próbują ustalić, czy te wypadki mają cokolwiek wspólnego z Justine i Calebem. Ale to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a może nawet życia…

Tricia Rayburn ma niebyłe zdolności w zakresie kreowania nadmorskiego klimatu. Piasek wysypywał się z powieści, w powietrzu czuć było morską bryzę, a mojej wannie pływały mordercze syreny.
Co prawda, dowiedziałam się, że w greckiej mitologii syreny to stwory stworzone z kobiety i ptaka, natomiast kreatury na kształt rusałki to znane nam syreny. Mniejsza, bo zaczynam kręcić, ale chodzi o to, że tytuł oryginału powinien brzmieć Mermaid a nie Siren (dziękuję ludziom z goodreadsa za oświecenie, że autorka jest lekko niekompetentna)
- wikipedia.Te dwa różne wyobrażenia syren wywołują czasem nieporozumienia, chociaż są one tożsame. W niektórych językach (polskim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim lub rumuńskim) i tłumaczeniach "syrena" oznacza istotę związaną z wodą. W innych językach z reguły oznacza półkobietę-półptaka, np. ros. сирена (zob. także syrin), ang. siren, szw. sirene – w odróżnieniu od istot związanych z wodą: ros. rusałka, ang. mermaid lub szw. sjöjungfru.



Wiem, że wyszły dwie kolejne części i pewnie będę musiała po nie sięgnąć z czystej ciekawości, czym takim mnie zaskoczy Tricia. Niczym? Wielce prawdopodobne.

Polecam chętnym na bliższe zapoznanie się z mało mitologicznymi syrenami, które przede wszystkim potrzebują pomocy psychiatrycznej.
Sequel do "Syreny" to "Głębia":
Moja ocena: 3/5
17 comments
Mam już za sobą lekturę "tej powieści", a także drugiej części, o ile "Syrena" była nudna i można było czytać co dwa rozdziały, tak "Głębia" jest jeszcze nudniejsza i szkoda czasu na tę historię.
OdpowiedzUsuńSyreny potrzebujące pomocy psychiatrycznej? Hm... może jednak sięgnę po tę książkę xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mnie przypadła do gustu cała seria.
OdpowiedzUsuńWciąż przede mną, ale już w dość konkretnych planach ;)
OdpowiedzUsuńHahahxd pomocy psychiatrycznej, dobre. Odpuszcze sobie ta pozycje.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOjć, sama nie wiem. Nadmorskie klimaty i nastrój niepokoju i tajemniczości mnie przyciągają, ale młodzieżówek w wersji schematycznej mam już dość (Ale Pocałunek demona jakoś przemęczę... mam nadzieję...). O syrenach, nie czytałam jeszcze, a że kojarzą się powszechnie z istotami prawidłowo nazywanymi rusałkami - tego nie wiedziałam i podejrzewam, że jest w tym zasługa jednej z moich ukochanych bajek z dzieciństwa o rpzygodach Arielki. Może kiedyś będę miała okazję, to sięgnę po Syrenę, ale zdecydowanie się nie pali.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie czytało mi się recenzję :)
Syreny to raczej nie moja bajka. :) Jak na razie zrywam ze schematycznymi młodzieżówkami. Czas odpocząć. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa wręcz nie znoszę czytać takich przeciętnych książek. Niby zła nie jest, ale gdzieś już to było. No cóż. Ja nie mam zamiaru sięgać po tą serię. Wolę poszukać czegoś innego, nowego co mnie naprawdę mocno zaskoczy.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i nawet mi się spodobała. Rzadko kiedy czytam powieści o takiej tematyce, a ta sprawdziła się u mnie doskonale :) Mam już za sobą drugą część więc do przeczytania zostaje mi już tylko trzecia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nadmorski klimat jestem w stanie zaakceptować w ,,Małej Syrence" Disneya i w programach przyrodniczych, z książkami gorzej... Może i bym się skusiła na ,,Syrenę", bo opis brzmiał interesująco, ale skoro całość zrobiła na Tobie średnie wrażenie, to też nie będę marnować czasu.
OdpowiedzUsuńPS Oglądałam ,,Akwamarynę" - całkiem przyjemny filmik, ale bez szału - trochę przewidywalne zakończenie.
Jak dla mnie zapowiada się na ciekawą!
OdpowiedzUsuńA ja bardzo chcę przeczytać tę książkę, bo całkowicie odpowiadają mi takie klimaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW tej książce bardzo podobał mi się ten mroczny klimat, o którym wspomniałaś. Po kolejne części na pewno sięgnę z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńOpis i syreny potrzebujące pomocy psychiatrycznej zaciekawiły mnie, ale reszta nie wydaje się zbyt zachęcająca, więc odpuszczę sobie tę pozycję. Przeciętnych książek na razie mam dosyć :)
OdpowiedzUsuń@MS - Akwamaryna to hit 13-letnich dziewczyn, później może już nie czuje się tego klimatu:)
OdpowiedzUsuńStill... mam sentyment do tego filmu.
Ostatnio przeczytałam bardzo pochlebną opinię na temat tej książki, ale widzę, że zdania są podzielone. Chyba na razie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPoprzez komentarze wchodzę na Wasze blogi i staram się odwdzięczać.
Dziękuję za każdą opinię:)