­
­
3/5

98. "Syrena" - Tricia Rayburn

Moje książki ostatnio cierpią na syndrom przeciętności. Niby wszystko całkiem przyzwoite, jednak nie mam pojęcia, co takiego odkrywczego mogłabym na ich temat napisać. To boli.




tytuł: Syrena
tłumaczenie: Kloczkowska Anna
tytuł oryginału: Siren
seria/cykl wydawniczy: Syrena tom 1 
Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w towarzystwie braci Carmichaelów.
Jednak kiedy Justine wybiera się nad urwisko, by skakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż wypadek.
Całe nadbrzeżne miasteczko wpada w popłoch, kiedy następuje seria ponurych zdarzeń – fale wyrzucają na brzeg ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu… Vanessa i Simon próbują ustalić, czy te wypadki mają cokolwiek wspólnego z Justine i Calebem. Ale to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a może nawet życia…
 

To moja pierwsza styczność z takową historią, na którą liczyłam od dłuższego czasu. Świat oceanu jest fascynujący nawet bez fantastycznych tworów. 

Tricia Rayburn ma niebyłe zdolności w zakresie kreowania nadmorskiego klimatu. Piasek wysypywał się z powieści, w powietrzu czuć było morską bryzę, a mojej wannie pływały mordercze syreny.
Co prawda, dowiedziałam się, że w greckiej mitologii syreny to stwory stworzone z kobiety i ptaka, natomiast kreatury na kształt rusałki to znane nam syreny. Mniejsza, bo zaczynam kręcić, ale chodzi o to, że tytuł oryginału powinien brzmieć Mermaid a nie Siren (dziękuję ludziom z goodreadsa za oświecenie, że autorka jest lekko niekompetentna)

Te dwa różne wyobrażenia syren wywołują czasem nieporozumienia, chociaż są one tożsame. W niektórych językach (polskim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim lub rumuńskim) i tłumaczeniach "syrena" oznacza istotę związaną z wodą. W innych językach z reguły oznacza półkobietę-półptaka, np. ros. сирена (zob. także syrin), ang. siren, szw. sirene – w odróżnieniu od istot związanych z wodą: ros. rusałka, ang. mermaid lub szw. sjöjungfru.
- wikipedia.

Historia niestety niczym nie różni się od typowych młodzieżowych filmów, w których jest ta dobra, ta zła i ten przeprzystojny młody bóg , który lawiruje pomiędzy dwoma bohaterkami. Książka rozpoczyna się niestereotypowo, jednak zakończenie jest jak najbardziej schematyczne. Niektóre wydarzenia przypominają mi filmy z Brucem Willisem, który zawsze w ostatniej sekundzie uratuje cały świat i zbawi poczciwych Amerykanów. Żałuję, że tego typu historie już mnie nie porywają, a wymagania rosną. Jednak trzeba przyznać, że nikłą rozrywką jest przewidzenie zakończenia powieści po 40 przeczytanych stronach.

"Syrena" odbiega od uroczych historii w stylu "Akwamaryny" (polecam film dla dziewczyn w gimnazjalnym przedziale wiekowym, bardzo mi się podobał swego czasu). W tę historię wpleciony jest pewien mrok i wszechobecne poczucie niebezpieczeństwa. To jeden z atutów powieści. Autorka zakłada stworzenie kumulacji napięcia. Problem pojawia się wtedy, kiedy osoba domyślająca się rozwiązania zagadki po prostu zaczyna być sfrustrowana naiwnością bohaterów - małych Sherlocków.

W książce Rayburn powracamy do czasów irytujących, bezwolnych bohaterek, którym los i tak przyniesie księcia, pełną lodówkę i opłaconą kablówkę. Wszyscy je kochają, ale one i tak nie potrafią tego dojrzeć. Co więcej, główna bohaterka przez całe swoje życie nie potrafiła dowiedzieć się, jaki ma naprawdę kolor oczu! SPOJLER: Zaznaczę tylko, że nikogo zbytnio nie zaciekawił fakt, że Vanessa przetrwała pod wodą ponad 30 minut bez szwanku na zdrowiu.

Wiem, że wyszły dwie kolejne części i pewnie będę musiała po nie sięgnąć z czystej ciekawości, czym takim mnie zaskoczy Tricia. Niczym? Wielce prawdopodobne.

Podsumowując: "Syrena" to niezobowiązująca pozycja idealna do czytania na plaży, ponieważ idealnie pasuje w nadmorskie klimaty. Książka to miks thrillera z typową młodzieżówką, co niestety wpływa na niekorzyść powieści. Zagadki kryminalne są dość przewidywalne. (Wystarczy przeczytać tytuł powieści, aby wszystko zrozumieć.)  Związki pomiędzy bohaterami również. Romans średnio ciekawy. Wszystko na skraju przeciętności.

Polecam chętnym na bliższe zapoznanie się z mało mitologicznymi syrenami, które przede wszystkim potrzebują pomocy psychiatrycznej.  

Sequel do "Syreny" to "Głębia":
Moja ocena: 3/5

Miłego czytania i do usłyszenia!

You Might Also Like

17 comments

  1. Mam już za sobą lekturę "tej powieści", a także drugiej części, o ile "Syrena" była nudna i można było czytać co dwa rozdziały, tak "Głębia" jest jeszcze nudniejsza i szkoda czasu na tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Syreny potrzebujące pomocy psychiatrycznej? Hm... może jednak sięgnę po tę książkę xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie przypadła do gustu cała seria.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciąż przede mną, ale już w dość konkretnych planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahxd pomocy psychiatrycznej, dobre. Odpuszcze sobie ta pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojć, sama nie wiem. Nadmorskie klimaty i nastrój niepokoju i tajemniczości mnie przyciągają, ale młodzieżówek w wersji schematycznej mam już dość (Ale Pocałunek demona jakoś przemęczę... mam nadzieję...). O syrenach, nie czytałam jeszcze, a że kojarzą się powszechnie z istotami prawidłowo nazywanymi rusałkami - tego nie wiedziałam i podejrzewam, że jest w tym zasługa jednej z moich ukochanych bajek z dzieciństwa o rpzygodach Arielki. Może kiedyś będę miała okazję, to sięgnę po Syrenę, ale zdecydowanie się nie pali.
    Bardzo fajnie czytało mi się recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Syreny to raczej nie moja bajka. :) Jak na razie zrywam ze schematycznymi młodzieżówkami. Czas odpocząć. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wręcz nie znoszę czytać takich przeciętnych książek. Niby zła nie jest, ale gdzieś już to było. No cóż. Ja nie mam zamiaru sięgać po tą serię. Wolę poszukać czegoś innego, nowego co mnie naprawdę mocno zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam książkę i nawet mi się spodobała. Rzadko kiedy czytam powieści o takiej tematyce, a ta sprawdziła się u mnie doskonale :) Mam już za sobą drugą część więc do przeczytania zostaje mi już tylko trzecia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadmorski klimat jestem w stanie zaakceptować w ,,Małej Syrence" Disneya i w programach przyrodniczych, z książkami gorzej... Może i bym się skusiła na ,,Syrenę", bo opis brzmiał interesująco, ale skoro całość zrobiła na Tobie średnie wrażenie, to też nie będę marnować czasu.
    PS Oglądałam ,,Akwamarynę" - całkiem przyjemny filmik, ale bez szału - trochę przewidywalne zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dla mnie zapowiada się na ciekawą!

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja bardzo chcę przeczytać tę książkę, bo całkowicie odpowiadają mi takie klimaty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. W tej książce bardzo podobał mi się ten mroczny klimat, o którym wspomniałaś. Po kolejne części na pewno sięgnę z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Opis i syreny potrzebujące pomocy psychiatrycznej zaciekawiły mnie, ale reszta nie wydaje się zbyt zachęcająca, więc odpuszczę sobie tę pozycję. Przeciętnych książek na razie mam dosyć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. @MS - Akwamaryna to hit 13-letnich dziewczyn, później może już nie czuje się tego klimatu:)
    Still... mam sentyment do tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ostatnio przeczytałam bardzo pochlebną opinię na temat tej książki, ale widzę, że zdania są podzielone. Chyba na razie sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń

Poprzez komentarze wchodzę na Wasze blogi i staram się odwdzięczać.
Dziękuję za każdą opinię:)

Top Categories