Może w swoim naiwnym życiu nie widziałam większości filmów Disney'a, ale akurat "Piękną i bestię" to posiadam nawet na kasecie VHS. Nie dość, że Bella jest pierwszym nerdem, jaki poznał ten hipsterski świat, to jeszcze dostała jedną z najpiękniejszych bibliotek. Jednak okazuje się, że co jakiś czas natrafiam na całkiem ciekawe przypadki okołobiblioteczne. Dlatego postanowiłam zgromadzić je w mojej małej cyberprzestrzeni i...





"The Rules" - Stacey Kade 1. Nikomu nie ufaj 2. Pamiętaj, że oni zawsze poszukują. 3. Nie wychylaj się. 4. Chodź ze spuszczoną głową. 5. Nie zakochuj się. Pięć prostych zasad. Ariane Tucker przestrzegała ich od tej nocy, w której uciekła z laboratorium genetycznego, w którym została stworzona z ludzkiego i sztucznego DNA. To, czy przetrwa, zależy od tego, jak bardzo potrafi wtopić...
Na tę książkę trafiłam przypadkowo w bibliotece. Nie liczyłam na nic fascynującego, po oznaczeniu "F" (fantastyka) na okładce wyobrażałam sobie jakieś gobliny. Jednak sprawdziłam, jak nazywają się "Podzieleni" w oryginale. "Unwind" to właśnie powieść, o której tak naprawdę już wiele razy słyszałam w internecie. Błogosławcie biblioteki.
Co z tego, że właśnie powinnam czytać lektury do prezentacji maturalnej.

tytuł: PodzieleniNa samym wstępie zaznaczę, że po tej książce dostaje się literackiego kaca. Musiałam ją sobie lekko przetrawić, chociaż nie uważam, aby Neal Shusterman napisał coś legendarnego. To zwykła młodzieżówka, która różni się od innych humanitarnym bestialstwem. Niemożliwe?
autor: Neal Shusterman
tłumaczenie: Łukasz Dunajskitytuł oryginału: UnwindDruga Wojna Domowa toczyła się o prawa reprodukcyjne. Po latach krwawych walk między Obrońcami Życia a Zwolennikami Wolnego Wyboru uchwalono mrożący krew w żyłach kompromis: Życie ludzkie jest nienaruszalne od momentu poczęcia, aż do wieku lat trzynastu. Jednakże pomiędzy trzynastym a osiemnastym rokiem życia, rodzice mogą zdecydować się na „podzielenie” swojego dziecka, wskutek czego, wszystkie jego organy zostają przeszczepione różnym biorcom. Można się zatem takiego dziecka pozbyć, jednak formalnie rzecz biorąc jego życie nie dobiega końca, bowiem wszystkie jego części żyją w ciałach innych osób.
Czytelnik śledzi dzieje trójki młodych nastolatków, którzy skazani zostali na operację podzielenia. Powody ich legalnej aborcji były różne, jednak prowadziły do tej samej rzezi. Jednak ile jest na tym świecie osób, tyle charakterów. I akurat los (i twórczy autor książki) chciał tak, że bohaterowie stali się buntownikami.
Ciekawią mnie książki z koncepcją, na którą sama bym w życiu nie wpadła.
"Podzieleni" to dystopia. Ludzi jest tak wiele, że coś z nimi trzeba zrobić. Wspaniali, inteligentni przedstawiciele naszego gatunku wymyślili równie tępe rozwiązanie. Aborcja w pełni świadomych, zdrowych fizycznie i chętnych życia osób w wieku 13-18 lat? Geniusz.
Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że autor zręcznie pokazał, że jesteśmy pokoleniem, które nie naprawia, tylko wymienia na nowe. Jest tyle iphone'ów na świecie, że jeden więcej lub mniej nie robi różnicy. Tylko czy tak samo jest z ludzkimi zasobami? Może zaczęła panować taka znieczulica, że w Meksyku codziennie giną 3 osoby na ulicach, a ludzi rusza to tyle, co nas niedzielny rosół i odcinek Familiady? Nie wnikam, jednak wydaje mi się to bardziej przerażające niż normalne.
Ta swoista książkowa wersja "uciec przed przeznaczeniem" wciąga od pierwszej chwili. Autor eksplodował od nadmiaru zwrotów akcji. Tutaj niczego nie da się przewidzieć i za to chwała pisarzowi. Nie ma nic gorszego od przewdywalnej, nudnej jak flaki z olejem powiastki do czytania w tramwaju w drodze na pocztę. Sęk w tym, że wszystkie chaotyczne elementy wykreowanego świata są ze sobą jakoś połączone. I okazuje się, że bohaterowie także. A czytelnik wiernie im kibicuje w ich własnych igrzyskach śmierci.
Autor zastosował podział na miliony rozdziałów, które są pisane z trzech perspektyw. Nie jestem fanką tego zabiegu, bo wtedy czuję, że nie mogę się zaprzyjaźnić z jednym bohaterem, tylko muszę wszystkich pokochać i dzielić miłością po równo, tak jak to rozdziały sugerują.
Tak się jednak nie stało. Niestety nie potrafię bohaterów od siebie oddzielić, po prostu biorę ich za masę konieczną i bardziej traktuję jak jednego bohatera, pomimo tego, że prezentują inne postawy życiowe.
Jest jednak pewna kwestia, która dla wyżeracza wszelkich romansów i serialów była prostsza od przyklejenia znaczka na świąteczną pocztówkę. Mam na myśli, nie inaczej, wątek miłosny. Nie wiem, czy Shusterman jest specem od ludzkich serc, ale na pewno jest w tej sprawie gorszy od Coelho. Oczywiście, tanie chwyty czasami działają, jednak w tej zaskakującej książce spodziewałam się bardziej zawiłej, trudnej w tak ciężkich warunkach, miłości. Dostałam meksykańsko-kolumbijską mieszankę z rozczłonkowanymi ciałami w tle.
Na kolejny plus przemawia fakt, że nie mogę się doczekać kolejnej części. "Podzieleni" to dopiero początek tej trylogii. Mam szczerą nadzieję, że autor nie wyczerpał swojego skarbca pomysłów, bo właśnie to sugeruje świetne zakończenie. Działy się takie rzeczy, że nie potrafiłam oderwać się od książki. Smutne życie uzależnionego.
Podsumowując, "Podzieleni" to książka o młodzieży, ale niekoniecznie dla młodzieży. Jak jedna z wielu książek typu "Igrzyska Śmierci" ujawnia głupotę ludzi i problemy świata, które z biegiem czasu stają się coraz poważniejsze.
Polecam dla fanów gatunku, ciekawych dystopii i wspomnianych już "Igrzysk Śmierci". Książka może nie zadowolić tych, którzy liczą na coś niezwykle ambitnego, w końcu to fantastyka, jak twierdzi biblioteczka plakietka. Osobiście mam nadzieję, że historia z książki na długo pozostanie jedynie w sferze chorej fikcji.
Moja ocena: 5/5
Miłego czytania i do usłyszenia!
PS.
Nigdy jeszcze nie zabierałam się za kryminały polskich twórców, a jeśli tak było, to musiałam mieć 8 lat, bo nic dzisiaj nie pamiętam. Dlaczego by w końcu nie spróbować?
Co powinien zrobić człowiek z tak nietypowym darem, jakim są prorocze sny? Przekleństwo czy błogosławieństwo? Co zrobić, kiedy owe sny nie przedstawiają owieczek na różowych obłoczkach, tylko mrożące krew w żyłach morderstwa?
Niepozorna polska miejscowość, Dynowo, została przez autora miejscem, w którym dochodzi do wielu mrocznych sytuacji, niejednokrotnie bez happy endu. Jednak o wszystkim z pewnym wyprzedzeniem czasowym dowiaduje się ksiądz, który nie radzi się ze swoim problemem. Ciężko być "szaleńcem" w czasach badań DNA i klonowania owieczek, gdzie wszystko staramy się wytłumaczyć naukowo.
Taki pomysł na książkę nie wydaje mi się zbytnio odkrywczy, ponieważ gdzieś już obiły mi się o uszy filmy czy książki z tego typu zagadnieniem. Co nie zmienia faktu, że historia "SNÓW" wciąga od pierwszej strony. Doprawdy byłam zaskoczona, jak od pierwszej strony zostałam wrzucona w wir wydarzeń, z których nie mogłam wyjść przez cały dzień.
Książka nie jest długa, czyta się ją szybko, a koniec nadchodzi zdecydowanie zbyt prędko. Rozczarowałam się tym, że tak ciekawa książka jest taka krótka. Z chęcią poczytałabym więcej o takich kryminalnych snach. Odnoszę wrażenie, jakby wyczerpanie tak dobrego tematu przyszło zbyt niespodziewanie. Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o księdzu i innych bohaterach. Może jakaś kontynuacja? To nie zmienia faktu, że zakończenie było dobre, chociaż lekko przewidywalne. Bardzo czekałam na właśnie takie zakończenie, dlatego jako czytelnik jestem udobruchana.
Zaintrygował mnie wizerunek polskiej wsi, jaki został wykreowany w książce. Lubię takie miejsca wydarzeń odbiegające od klasycznych wieżowców i żółtych taksówek w Nowym Jorku. Jednak boli mnie fakt, że w dużej mierze takie wioski przedstawiane są jako miejsce życia starszych osób, ludzi zza marginesu i młodych bez przyszłości, którzy niczym Joanna Podborska z "Ludzi bezdomnych" poświęcają swoje życie i wrażliwość. Boję się, że faktycznie tak wygląda duża część mieścin, jednak mam szczerą nadzieję na pomyłkę. W "SNACH" ten motyw idealnie się sprawdził.
Według mnie, "SNY" są swoistą polemiką z tym, czy możemy ingerować w tzw. siły wyższe. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy można uciec od swojego fatum, a film "Uciec przed przeznaczeniem" mógłby odbyć się w rzeczywistym życiu, nie tylko na srebrnym ekranie. Odpowiedź jest jasna jak realistyczne sny księdza Eugeniusza. Autor zręcznie pozbawił czytelników pewnych złudzeń, jednak nie odebrał całkowicie wiary w ludzkie możliwości. Każdy powinien poświęcić ten czas, który średnio spędza dziennie na portalach społecznościowych i trochę porozmyślać na takie czy głębsze tematy.
Podsumowując: "SNY" są dobrą polską książką, która spowodowała, że chcę przeczytać kolejną powieść o podobnej tematyce. Zostawia czytelnika jeszcze głodnego, którego ciekawość nie została w pełni zaspokojona. Znany pomysł został dobrze wykorzystany z intrygującymi wątkami kryminalnymi. Polecam takim osobom jak ja, dla których polskie kryminały to ciągle grząski temat. Na szczęście po "SNACH" nie odczuwam, jakbym weszła w ruchome piaski bez wyjścia. I nie boję się odkrywać inne tereny z tego typu literaturą. Obawiam się, że znawcy najróżniejszych kryminałów rozpracowaliby wszystkie morderstwa w zdecydowanie krótszym czasie ode mnie:)
Książka pochodzi od wydawnictwa Dreams, jednak jak zwykle nie wpłynęło to na treść mojej recenzji.
tytuł: SNY
autor: Janusz Koryl
wydawnictwo: Wydawnictwo DreamsW Dynowie, małym miasteczku na Podkarpaciu, dochodzi do serii śmiertelnych wypadków. Życie mieszkańców jest zagrożone. Po zabójstwie młodej kobiety do akcji wkracza policja. Tymczasem w prasie pojawia się informacja o sennych koszmarach miejscowego proboszcza. Spisane w zeszycie sny spełniają się w najdrobniejszych szczegółach. Nowy dowód w sprawie stawia przed śledczymi wydziału kryminalnego kolejne pytania.
Co powinien zrobić człowiek z tak nietypowym darem, jakim są prorocze sny? Przekleństwo czy błogosławieństwo? Co zrobić, kiedy owe sny nie przedstawiają owieczek na różowych obłoczkach, tylko mrożące krew w żyłach morderstwa?
Niepozorna polska miejscowość, Dynowo, została przez autora miejscem, w którym dochodzi do wielu mrocznych sytuacji, niejednokrotnie bez happy endu. Jednak o wszystkim z pewnym wyprzedzeniem czasowym dowiaduje się ksiądz, który nie radzi się ze swoim problemem. Ciężko być "szaleńcem" w czasach badań DNA i klonowania owieczek, gdzie wszystko staramy się wytłumaczyć naukowo.
Taki pomysł na książkę nie wydaje mi się zbytnio odkrywczy, ponieważ gdzieś już obiły mi się o uszy filmy czy książki z tego typu zagadnieniem. Co nie zmienia faktu, że historia "SNÓW" wciąga od pierwszej strony. Doprawdy byłam zaskoczona, jak od pierwszej strony zostałam wrzucona w wir wydarzeń, z których nie mogłam wyjść przez cały dzień.
Książka nie jest długa, czyta się ją szybko, a koniec nadchodzi zdecydowanie zbyt prędko. Rozczarowałam się tym, że tak ciekawa książka jest taka krótka. Z chęcią poczytałabym więcej o takich kryminalnych snach. Odnoszę wrażenie, jakby wyczerpanie tak dobrego tematu przyszło zbyt niespodziewanie. Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o księdzu i innych bohaterach. Może jakaś kontynuacja? To nie zmienia faktu, że zakończenie było dobre, chociaż lekko przewidywalne. Bardzo czekałam na właśnie takie zakończenie, dlatego jako czytelnik jestem udobruchana.
Zaintrygował mnie wizerunek polskiej wsi, jaki został wykreowany w książce. Lubię takie miejsca wydarzeń odbiegające od klasycznych wieżowców i żółtych taksówek w Nowym Jorku. Jednak boli mnie fakt, że w dużej mierze takie wioski przedstawiane są jako miejsce życia starszych osób, ludzi zza marginesu i młodych bez przyszłości, którzy niczym Joanna Podborska z "Ludzi bezdomnych" poświęcają swoje życie i wrażliwość. Boję się, że faktycznie tak wygląda duża część mieścin, jednak mam szczerą nadzieję na pomyłkę. W "SNACH" ten motyw idealnie się sprawdził.
Według mnie, "SNY" są swoistą polemiką z tym, czy możemy ingerować w tzw. siły wyższe. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy można uciec od swojego fatum, a film "Uciec przed przeznaczeniem" mógłby odbyć się w rzeczywistym życiu, nie tylko na srebrnym ekranie. Odpowiedź jest jasna jak realistyczne sny księdza Eugeniusza. Autor zręcznie pozbawił czytelników pewnych złudzeń, jednak nie odebrał całkowicie wiary w ludzkie możliwości. Każdy powinien poświęcić ten czas, który średnio spędza dziennie na portalach społecznościowych i trochę porozmyślać na takie czy głębsze tematy.
Podsumowując: "SNY" są dobrą polską książką, która spowodowała, że chcę przeczytać kolejną powieść o podobnej tematyce. Zostawia czytelnika jeszcze głodnego, którego ciekawość nie została w pełni zaspokojona. Znany pomysł został dobrze wykorzystany z intrygującymi wątkami kryminalnymi. Polecam takim osobom jak ja, dla których polskie kryminały to ciągle grząski temat. Na szczęście po "SNACH" nie odczuwam, jakbym weszła w ruchome piaski bez wyjścia. I nie boję się odkrywać inne tereny z tego typu literaturą. Obawiam się, że znawcy najróżniejszych kryminałów rozpracowaliby wszystkie morderstwa w zdecydowanie krótszym czasie ode mnie:)
Książka pochodzi od wydawnictwa Dreams, jednak jak zwykle nie wpłynęło to na treść mojej recenzji.
Parę książek z listy BBC mam już za sobą, jednak przeczytać same top 100 nie jest łatwo. W tym roku podejmuję się nowej serii, w której będę skrobała parę słów o przeczytanych przeze mnie książkach z listy TOP 100 BOOKS BBC.
A dzisiejszym szczęśliwym numerkiem jest 9.

Ci ludzie najwidoczniej wiedzą, co robią. Niech każdy przygotuje się na moje zachwyty.
Książka potwierdza moją teorię, że ludzie dzielą się na dwa typy: tych co wolą HP i tych od Narnii (jest także teoria o soku jabłkowym i pomarańczowym, jednak może kiedy indziej ją opiszę). Sama zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy. Pewnie są osoby, które lubią i to i to, ale ja im nie ufam, bo podważają lata zbierania moich doświadczeń:)
Historia opowiada o czwórce rodzeństwa, które musi zamieszkać z dala od domu. Wszystko obyłoby się bez fajerwerków, gdyby nie ta szafa. Prowadzi ona do miejsca zamieszkania wielu magicznych istot, których brak we wszelkich Parkach Kampinoskich tego kraju. Kto po przeczytaniu Narnii nie sprawdzał jako mały brzdąc swoich szaf?
Bohaterowie są prosto naszkicowani, Autor każdemu przyszył jakąś łatkę: prawdomówna Łucja, rozważna Zuzanna, zidiociały Edmund... Jednak później zostaje udowodniony fakt, że czasami pozory mylą i nie można dać się innym omamić.
Sama po obejrzeniu filmu wiele lat temu zostałam omamiona przez Piotra.
Nie oszukujmy się, to bajka dla dzieci. A w pewnym wieku zaczyna się inaczej patrzeć na tego typu historie. Także nieraz zdarzało mi się wykrzywić w uśmiechu i myśleć sobie: NAIWNI GŁUPCY!
Jednak nie martwiłam się za bardzo, bo po przecież taki typ historii nie może się źle kończyć.
Dlatego polecam Opowieści z Narnii każdemu, kto właśnie tego oczekuje: fantastycznej bajki dla dzieci z dobrem i złem w tle, z dobrym zakończeniem i sympatycznymi bohaterami.
Książka idealna do śnieżyc, czekania w korkach i okołosyberyjskich klimatów.
Aż z tego wszystkiego poszłam do cukierni i kupiłam sobie Ptasie Mleczko, o którym niejednokrotnie mowa w książce. Moja mała, własna Narnia. Bardzo smaczna, polecam.
A dzisiejszym szczęśliwym numerkiem jest 9.
9. The Lion, the Witch and the Wardrobe, CS Lewis
tytuł: Lew, czarownica i stara szafaautor: Clive Staples Lewistytuł oryginału: The Lion, the Witch and the Wardrobeseria/cykl wydawniczy: Opowieści z Narnii tom 1
Nieznany świat czeka za drzwiami trzeba je tylko otworzyć. Narnia skuta wiecznym mrozem kraina, która czeka na wyzwolenie. Czworo śmiałków wchodzi przez drzwi szafy do Narnii, świata zniewolonego mocą Białej Czarownicy.


Książka potwierdza moją teorię, że ludzie dzielą się na dwa typy: tych co wolą HP i tych od Narnii (jest także teoria o soku jabłkowym i pomarańczowym, jednak może kiedy indziej ją opiszę). Sama zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy. Pewnie są osoby, które lubią i to i to, ale ja im nie ufam, bo podważają lata zbierania moich doświadczeń:)
Historia opowiada o czwórce rodzeństwa, które musi zamieszkać z dala od domu. Wszystko obyłoby się bez fajerwerków, gdyby nie ta szafa. Prowadzi ona do miejsca zamieszkania wielu magicznych istot, których brak we wszelkich Parkach Kampinoskich tego kraju. Kto po przeczytaniu Narnii nie sprawdzał jako mały brzdąc swoich szaf?

Sama po obejrzeniu filmu wiele lat temu zostałam omamiona przez Piotra.
Jednak teraz, gdy emocje opadły a ja już nie gustuję w blond aktorzynach,stwierdzam, że książka jest równie porywająca.

Jednak nie martwiłam się za bardzo, bo po przecież taki typ historii nie może się źle kończyć.
Dlatego polecam Opowieści z Narnii każdemu, kto właśnie tego oczekuje: fantastycznej bajki dla dzieci z dobrem i złem w tle, z dobrym zakończeniem i sympatycznymi bohaterami.
Książka idealna do śnieżyc, czekania w korkach i okołosyberyjskich klimatów.
Aż z tego wszystkiego poszłam do cukierni i kupiłam sobie Ptasie Mleczko, o którym niejednokrotnie mowa w książce. Moja mała, własna Narnia. Bardzo smaczna, polecam.
Czekam tylko, aż pan Tumnus zaprosi mnie na herbatę. (To mój ulubieniec z filmu "Pokuta"! Nie poznałam go z tymi kopytami...)
Moja ocena: 4,5/5
Miłego czytania i do usłyszenia!















Tyle "Milionów małych kawałków" w moich komentarzach pod postem z ulubieńcami zeszłego roku , że aż popędziłam na LC i musiałam się dowiedzieć, o co chodzi w fenomenie tej książki, o której słyszę po raz pierwszy. Wow, autobiograficzna historia z odwyku? Wchodzę w to. Ale najpierw trochę pop informacji. Wybaczcie za niektóre przestarzałe info, jednak muszę trochę ponadrabiać:) Film Miejsce kręcenia "Niezgodnej" Popularna...
Znaki na ziemi i z nieba mówiły mi, żebym tego nie czytała. Z kolei youtube podsycał moją ciekawość. Jestem zła.
Muszę od razu napisać o tym, że sama okładka mnie dość odrzuciła. Amerykańska wersja nie jest wiele lepsza, ale jednak. Tutaj mamy połączenie gazety Bravo z MTV i czarodziejkami WINX ubranymi w H&M. Mało tego...
Kto pamięta jeszcze fotkę? Przynajmniej ja. "Daję Ci 10 i liczę na rewanżyk" - zdanie powtarzające się częściej od reklam banków w telewizji.
Pomimo mojej obawy, że będę czytała historię o nieszczęśliwej dziewczynie, której spodoba się najpopularniejszy chłopak, postanowiłam zacząć tę trylogię.
W końcu:
Co więcej, nie pomyślałabym, że w książce dla nastolatek natrafię na dość przyzwoity humor. W większości sarkastyczny, ale kto tego nie lubi?
Sophie została wykreowana na całką normalną dziewczynę. I nie mam tutaj na myśli szarej myszki, która boi się swojego cienia, jest postawiona w trudnej sytuacji życiowej i poszukuje swojego wampira, na ramieniu którego mogłaby się wypłakiwać. Główna bohaterka Hex Hall nie tylko całkiem dobrze sobie radzi, to w dodatku ma pewien sekret, który jest chyba największym atutem tej części serii.
Autorka świetnie wymyśliła sobie to, co sobie wymyśliła (moje zręczne uciekanie od spojlerów^^), nadając powieści powiewu świeżości. Czegoś, co powoduje, że nie tyle współczujemy bohaterce, to jej dopingujemy. Osobiście irytowała mnie postać współlokatorki Sophie, która z kolei jest już bardzo klasycznym ucieleśnieniem postaci, która wyróżnia się na tle innych osób, ma swoje dziwne zachowania, ale w głębi serca jest nieskazitelna. Większość amerykańskich filmów dla młodzieży posiada takiego śmiesznego przyjaciela głównego bohatera wydarzeń. Tutaj to średnio przeszło.
Co spodoba się fanom wszelkich paranormali i troszkę mroczniejszych klimatów, w tej książce nie brakuje takowych odcieni szarości. Nie wszyscy są albo dobrzy, albo źli. A ci co są dobrzy, okazują się źli. Wiadomo, że źli będą też dobrzy. Ogólnie w tej książce różnie bywa i to jest walorem Hex Hall.
Podsumowując: Dziewczyny z Hex Hall to książka odpowiednia dla osób, które lubią poczytać o niezbyt mrocznej magii wykorzystywanej przez młode czarownice. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Nie rozwala mózgu, ale także nie robi z niego sieczki. Da się strawić i to bez wspomagaczy.
Polecam fanom takich serii książek o szkołach dla czarodziejów, wilkołaków, wampirów itp. Dla tych, którzy pamiętają czasy, kiedy biegało się z patykiem w dłoni po podwórku i krzyczało różne abrakadabry.
Może dla trochę młodszych, ale starszych też powinno wciągnąć. Jeśli lubią takie klimaty.
Moja ocena: 3,5/5
tytuł:Dziewczyny z Hex HallOstatnią książkę o czarownicach czytałam jakieś 5 lat temu. Jednak miło wspominam swoje przygody z WITCH. Z kolei na Hex Hall natrafiłam przypadkowo w bibliotece.
autor: Rachel Hawkins
tłumaczenie: Agnieszka Fulińskatytuł oryginału: Hex Hallseria/cykl wydawniczy: Dziewczyny z Hex Hall tom 1wydawnictwo: Otwartedata wydania: wrzesień 2010Sophie Mercer ma szesnaście lat i jest czarownicą. Ostatnio trochę za bardzo czarowała na studniówce. Za karę trafia do poprawczaka dla wiedźm, wampirów i elfów. Szybko dowiaduje się, że niedawno doszło tam do tajemniczego zabójstwa, w które mogą być zamieszane najmroczniejsze siły...
Życie „nowej” nie jest usłane różami także z innych powodów. Najprzystojniejszy chłopak w szkole jest już zajęty. A jego dziewczyna, choć śliczna i słodka, potrafi zaleźć za skórę jak mało kto.
Zaczynają się prawdziwe kłopoty.
To dopiero początek niesamowitej opowieści o świecie magii, tajemnic i... pierwszych pocałunków.
Pamiętaj! Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, a niegrzeczne – do Hex Hall... Wybór należy do Ciebie.
Muszę od razu napisać o tym, że sama okładka mnie dość odrzuciła. Amerykańska wersja nie jest wiele lepsza, ale jednak. Tutaj mamy połączenie gazety Bravo z MTV i czarodziejkami WINX ubranymi w H&M. Mało tego...
![]() |
rosyjskie okładki |
Pomimo mojej obawy, że będę czytała historię o nieszczęśliwej dziewczynie, której spodoba się najpopularniejszy chłopak, postanowiłam zacząć tę trylogię.
W końcu:
Pamiętaj! Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, a niegrzeczne – do Hex Hall... Wybór należy do Ciebie.I w tej chwili przyznaję, że nie żałuję tego, że jednak zdecydowałam się na Hex Hall. Historia opowiadająca o dziewczynie, która za drobne przewinienia musi trafić do odizolowanej szkoły dla wszelkich istot paranormalnych, jest naprawdę dobra.
Co więcej, nie pomyślałabym, że w książce dla nastolatek natrafię na dość przyzwoity humor. W większości sarkastyczny, ale kto tego nie lubi?
Sophie została wykreowana na całką normalną dziewczynę. I nie mam tutaj na myśli szarej myszki, która boi się swojego cienia, jest postawiona w trudnej sytuacji życiowej i poszukuje swojego wampira, na ramieniu którego mogłaby się wypłakiwać. Główna bohaterka Hex Hall nie tylko całkiem dobrze sobie radzi, to w dodatku ma pewien sekret, który jest chyba największym atutem tej części serii.
![]() |
amerykańska okładka |
![]() |
brazylijska okładka |
Podsumowując: Dziewczyny z Hex Hall to książka odpowiednia dla osób, które lubią poczytać o niezbyt mrocznej magii wykorzystywanej przez młode czarownice. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Nie rozwala mózgu, ale także nie robi z niego sieczki. Da się strawić i to bez wspomagaczy.
![]() |
tajwańskie okładki/cr: instagram |
Może dla trochę młodszych, ale starszych też powinno wciągnąć. Jeśli lubią takie klimaty.
Moja ocena: 3,5/5
Polski zwiastun książki:
Co zrobić, żeby był nowoczesną czarownicą? Mieć modne ciuchy i pentagram przy sercu.
Miłego czytania i do usłyszenia!